Ja wprawdzie nadal na urlopie, nie dziergam biżuteryjnie nic a nic, ale zakupom się oprzeć nie mogłam :)
Pierwsza para kolczyków jest bardzo subtelna, z delikatnym zielonym oczkiem. Przyjemnie dyndają przy uchu :)
Druga para mniej ozdobna, w kolorze brązowym. Pamiętam, że w zeszłym roku właśnie kolczyki z takim niby pieniążkiem zrobiły furorę wśród znajomych.
A to najdelikatniejsze kolczyki, wykonane z hematytu.
Za to te mają bardzo oryginalną formę i mój ulubiony kolor zieleni butelkowej.
I na koniec klasycznie w kolorze czarnym ze sławną niby monetą.
Jak wam się podobają moje wakacyjne zdobycze? Macie swoich ulubieńców wśród nich?